Według badań CBOS, w 2015 r. długi miało aż 41% Polaków. Co istotne, ich łączne zadłużenie wyniosło ponad 40 mld zł. W jakim stopniu pożyczamy pieniądze i co nas do tego skłania? Czy robimy coś, żeby wyjść z długów? Jak zastopować pętlę pożyczek, która nas dotknęła? O tym w naszym artykule.
Niby unikamy długów, a kiedy je mamy, staramy się jak najszybciej spłacić. Niby pozytywnie podchodzimy do kwestii oszczędzania – wolimy sobie coś przecież kupić „za własne, niż za czyjeś”. Niby nasza sytuacja materialna nie jest zła – stać nas na opłacenie mieszkania, samochodu, a nawet na większe, czy mniejsze przyjemności. Niby potrafimy ograniczyć swoje wydatki. Niby wydajemy mniej, niż zarabiamy.
Jeżeli tak jest, to jak odnieść do tego powyższe statystyki? Z nich wyłania się coś przeciwnego: to, że lubimy pożyczać, ale nie lubimy oddawać.
Co nas zadłuża?
Może się to wydawać zaskakujące, ale największa liczba długów dotyczy m.in. rachunków, opłat czynszowych, czy też kar związanych z podróżowaniem bez ważnego biletu. Zaraz potem znajdują się zadłużenia z tytułu umów kredytowych, kredytów konsumenckich i pożyczek. Wciąż rośnie również zadłużenie związane z opłatami alimentacyjnymi. Na bardziej odległych miejscach plasują się nieformalne pożyczki rodzinne, pożyczki pracownicze, a także „chwilówki”.
Co ciekawe, większy problem mamy zwykle ze spłatą mniejszych zobowiązań – na wakacje, jakąś zdobycz technologii (laptop, tablet, smartfon etc.), zakupy, niż tych większych, związanych np. z kupnem mieszkania, czy samochodu.
Dłużnik, czyli … kto?
To, że ktoś stanie się dłużnikiem, bądź nie, wcale nie jest takie oczywiste. Tak naprawdę o tym, że taka osoba pożycza (od banku, rodziny, znajomych) i nie spłaca swoich zobowiązań, decyduje wiele czynników, w tym cechy charakteru, wyznawane wartości, poglądy, czy umiejętności planowania budżetu. Istnieją dłużnicy, którzy stali się nimi nie z konieczności, a z przypadku. Do takiej grupy można zaliczyć wszystkich tych, którzy po prostu zapominają o terminowym regulowaniu płatności. Ci, którzy nie mają z czego odkładać, a pieniądze, którymi dysponują co miesiąc, nie wystarczają na pokrycie bieżących potrzeb, stają się dłużnikami z konieczności – zmusza ich do tego życie. Są też osoby, które bardzo szybko roztrwaniają swoje dochody (w tym również wysokie), nie dbając o to, co będzie, a potem pojawia się zaskoczenie, że trzeba wziąć pożyczkę. Tę grupę można nazwać dłużnikami z wyboru.
Mimo, iż w większości doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że brak spłaty kredytu lub innego zobowiązania finansowego rodzi poważne konsekwencje, często nic z tym nie robimy. Co więcej, często wiemy, że nie będziemy w stanie spłacić zaciągniętej pożyczki, ale i tak to robimy. Dlaczego tak się dzieje? Nie będzie wielkim odkryciem fakt, że kieruje nami żądza pieniądza i po prostu nie potrafimy tego zatrzymać. Non stop myślimy o tym, jak powiększyć stan naszego konta. W końcu mamy tyle potrzeb, tyle marzeń, tyle zobowiązań… I tak oto wpadamy w błędne koło, które zdaje się nie mieć wyjścia.
Przeciąć pętlę zadłużenia
Nie oszukujmy się – każdy dług wcześniej czy później trzeba będzie spłacić. Lepiej zrobić to wcześniej – oszczędzimy sobie dzięki temu dużo stresu, nerwów i niepewności co do dalszej przyszłości. Przede wszystkim, punktem wyjścia jest uświadomienie sobie, w jakiej sytuacji jesteśmy. Jeśli posiadamy jeden albo więcej kredytów lub pożyczek, których płacenie staje się dla nas coraz bardziej uciążliwe, zwlekamy z terminami, a nasze dochody ledwo starczą (lub nie) na pokrycie naszych zobowiązań, to znak, że utknęliśmy w spirali zadłużenia. Gorzej, jeśli bank zdążył już wypowiedzieć nam kredyt albo na głowie mamy komornika – to oznacza, że już całkowicie straciliśmy wiarygodność finansową, co wiąże się z m.in. z zajęciem naszego konta bankowego i ostatecznie licytacją naszych nieruchomości.
Nie ma sytuacji bez wyjścia, jednak tutaj nie wystarczy tylko chcieć. Trzeba szybko podjąć działania, które oddalą nas od wizji utraty dorobku całego życia. Co robić?
• Znaleźć dodatkowe źródło dochodu
Nie może tak być, że wydajemy więcej, niż zarabiamy. W takiej sytuacji warto poszukać dodatkowych zleceń, zatrudnić się gdzieś np. na ½ etatu lub postarać się o nadgodziny w miejscu stałego zatrudnienia.
• Ograniczyć wydatki = zacząć oszczędzać
Koniec z karnetami na siłownię, częstymi wyjściami do kina, zakupami w galerii handlowej. Wydajemy tylko na to, na co musimy: jedzenie, utrzymanie mieszkania, samochodu, transport.
• Postarać się o zmniejszenie rat naszych zobowiązań lub ich czasowe zawieszenie
Trzeba się przemóc i zapytać lub nawet poprosić o taką możliwość. Niejeden pożyczko- lub kredytodawca spojrzy na nas przychylnym okiem tylko dlatego, że pofatygowaliśmy się i sami nawiązaliśmy kontakt w tej sprawie. Szczera rozmowa zawsze w cenie!
• Skorzystać z opcji kredytu konsolidacyjnego
Ta opcja przyda się szczególnie w sytuacji, gdy posiadamy wiele kredytów lub pożyczek – umożliwia ona ich zamianę w jedną, często niższą płatność. Zanim ostatecznie zdecydujemy się na tego typu kredyt, sprawdźmy, czy i o ile wydłuży się nasz termin płatności oraz jakie będą wskaźnik oprocentowania i wysokość ewentualnych prowizji.
• Zawrzeć ugodę z wierzycielem
Warto o to powalczyć szczególnie w sytuacji, gdy grożą nam egzekucje komornicze. Starajmy się prowadzić rozmowy polubownie – mówmy o naszej trudnej sytuacji życiowej, nieoczekiwanych sytuacjach, które nas przerosły, chęci zmian. Dążmy do rozwiązania problemu, nie do jego pogłębienia – bądźmy otwarci. I przede wszystkim, trzymajmy się ustaleń.
Warto wykorzystać te porady, tym bardziej, jeśli pętla zadłużenia zacieśnia się wokół nas coraz mocniej. Potrzeba do tego dużo silnej woli, systematyczności i wytrwałości, ale ktoś kiedyś powiedział coś bardzo mądrego: nic nie jest niemożliwe, z każdej sytuacji jest wyjście. I tego się trzymajmy.
Pozostaw komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.